Wszelkie prawa zastrzeżone!
Wszystkie teksty, rysunki, zdjęcia oraz wszystkie inne informacje opublikowane na niniejszych stronach podlegają prawom autorskim polskalitera.com Wszelkie kopiowanie, dystrybucja, elektroniczne przetwarzanie
oraz przesyłanie zawartości bez zezwolenia autora jest zabronione.
Noc Świetlików
Bóg Słońce mruży swe oczy
zmęczony najdłuższym dniem,
złotą pomarańczą wskoczył
w atłas chmury, w ciepły sen.
Lecz cóż to, moje Świetliki?
Ziemia roziskrzona wciąż!
Zamiast mroku, blasku pstryki,
płomienistych ognisk pląs.
Cóż tam dzieje się na wzgórzu?
Prędko, lecimy, koledzy!
Noc purpury, złota, różu,
sięgnijmy do gwiazd i wiedzy.
Lecą małe latarenki,
poprzez jasną łunę prą,
unoszą w powietrzu dźwięki,
nad wiankami toczą krąg.
Bo to czas niezwykły był,
hukał puszczyk, wilczek wył,
z dymku w różowawe mgły
wróżki- panny z piosnką szły.
Cykał świerszcz, kumkały żabki,
ziół sypały w ogień swatki,
a druh druha brał za ramię:
"Skacz przez płomień, Święty Janie!"
Gdy Robaczki kołowały
nad głowami kupalników,
wśród traw gwiazdki zamrugały,
przyciągając tym Świetlików.
Hej, koledzy, hej druhowie!
W zaroślach panny migoczą-
rzecze jeden, drugi powie-
Lećmy do nich, a ochoczo!
Płyną wianki z nurtem rzeki,
płomyk świeczki Chłopca woła,
szmery, śmiechy, uścisk ręki,
jak zabawa, to wesoła!
Pierwszy Świetlik pobłyskuje
zielonkawą latarenką,
inny już mu tam wtóruje,
lśni neonkiem za panienką.
A w gęstwinie Świetlikówny
rade im odpowiadają,
promienisty kod ten cudny
w przestrzeń nocy rozwieszają.
Pod Świetlików gwiazdozbiorem
Dziewczę w bieluchnej spódnicy,
luby złowił wianek w porę,
splotła dłonie nić bylicy.
Bór już woła, gęsty, ciemny,
osrebrzony, szumi, korci,
szepcze wiatr cząbrem przyjemny:
"Szukajcie kwiatu paproci..."
Dobrali się wszyscy w pary,
z śmiechem biegną ku przygodzie,
przecież cuda, dziwy, czary,
nie zdarzają się na co dzień!
Tylko w tę noc sobótkową
rozchyla swe płatki kwiat
świetlisty, z głowką płową,
ten kto znajdzie, będzie chwat!
Robaczki, poświećcie, hej!
W odmęty ruszamy kniej,
do baśni bieżymy bram,
Robaczki, poświećcież nam!
Migają białe sukienki
między sosny i igliwie,
drapią w policzki igiełki,
nogi biegają płochliwie.
Biegną, gonią poprzez las,
trzaski, szmery, raz po raz,
łyskają się w liściach oczy,
zaraz jakiś stwór wyskoczy!
Może pod tym pieńkiem czyha,
jakaś kreatura licha?
Hej, wracajmy, póki czas,
dziś zaczarowany las.
Tylko jedni nie słyszeli,
tamten Chłopiec i Dziewczyna,
w mgle nocnej się rozpłynęli,
gdzie wróżek leśnych kraina.
Szli daleko, jeszcze dalej,
Świetliki wskazały drogę,
nie bali się mroku wcale,
nucili piosenki sobie.
Nagle, cóż to? Gwiazda spadła
wśród mchu i paprocich liści?
Mieni się, słońcu blask skradła,
tęczą kolorów się iskrzy.
Zalśnił las od światłocieni,
powietrze tchnie magią życzeń,
kwiat urodą się rumieni:
"Spełnię to o czym marzycie."
Uniosły ich leśne wróżki,
ponad ziemią, zwiewni, lecą,
już do wioski widać dróżki,
i gwiazdy na niebie świecą.
Gwiazdy? Czy może Świetliki
złote krążą ponad chatą?
Tańczą małe rycerzyki:
"Niech się darzy całe lato!"