Wszelkie prawa zastrzeżone!
Wszystkie teksty, rysunki, zdjęcia oraz wszystkie inne informacje opublikowane na niniejszych stronach podlegają prawom autorskim polskalitera.com Wszelkie kopiowanie, dystrybucja, elektroniczne przetwarzanie
oraz przesyłanie zawartości bez zezwolenia autora jest zabronione.
Włoski, grecki
a może królewski?
Orzech
W barwach jesieni
w pustej przestrzeni
rośnie- orzech
Rozłożysty, złocisty, włoski
w smaku- boski
–
aż grzech
O czym szeleszczą liście?
Dawnych czasów, oczywiście
wspominają czar
Niech otowrzy przede mną
łupinkę z wiedzą tajemną
–
lasu dar
Dziadek do orzechów pomoże
Trach! rozgryza twardy orzech,
ale cóż to sen, czy czary,
Arslanbob rośnie prastary.
Tony orzechów na drzewach,
kirgiskie słońce ogrzewa
tysiące hektarów, wśród wysokich szczytów
czas zamknął w orzechu wiele legend, mitów.
Dziadek do orzechów nie zmęczył się wcale.
Trach!drugą łupinkę rozgryzł nam wspaniale.
Mahomet szukał ziemskiego raju
wysłał więc swego ogrodnika
w podróż daleką, by dotarł do kraju,
gdzie Allah pięknem Dżanny pejzaż przetyka.
Ogrodnik odnalazł raj w Kirgistanie,
lecz drzew brakowało, prorok orzekł:
"Masz tu nasionko, niech z niego powstanie
smaczny, szlachetny, królewski orzech."
Trach! Coś zgrzytnęło w stalowym dziadku,
na szczęście obyło się bez wypadku.
Aleksander Macedoński był wielkim wodzem,
lecz choć na cztery nogi kuty,
podczas wojennej wyprawy, w drodze
do Indii, został otruty.
Wierzcie czy nie, dostał boleści,
już miecz Damoklesa wisiał nad łożem,
gdy ktoś przyniósł z wioski dobre wieści,
że garść orzechów w detoksie pomoże.
Posłuchał tej rady, lecz nie dowierzał,
podano suche, okrągłe owoce,
wydobyto remedium z twardego pancerza,
i cóż? Jednak miały magiczne moce.
Aleksander wyzdrowiał, pokochał orzechy,
ze Środkowej Azji prowadzą więc tropy,
gdyż i dla zdrowia, i dla uciechy
kosze tych przysmaków przywiózł do Europy.
Trach! Pęka orzech, takie tam pogłoski...
"Ale to prawda, że nie jestem włoski",
historia nie ma żadnych obiekcji-
do Imperium Rzymskiego dotarł orzech z Grecji.
Trach! Wszędzie traktowano orzech, jak króla
Juglans regia- wypisano na korze,
ponoć sam Zeus z Olimpu turlał
ludziom na szczęście królewski orzech.
Z Olimpu sturlał się do klasztorów,
panoszył się w sadach pałacu, u dworu,
a później przyszła na sztukę kolej,
bo Leo da Vinci zrobił zeń olej
do utrwalania dzieł swych, i farby,
również Stradivarius konserwował skarby-
arcydzieła lutnicze, słynne włoskie skrzypce-
szlachetny owoc przysłużył się muzyce.
Rozrósł się orzech po całym świecie,
dziś popularny jest w naszej diecie,
symbolem szczęścia jest, obfitości,
a także dostatku, rodzinnej miłości,
więc ozdabiamy nim choinkę.
W Chinach jest drogim upominkiem,
jeśli półówki są identyczne-
osiąga ceny niebotyczne!
Trach! Stęknął dziadek, a co z pamięcią?
Bada, opukuje, jakie tam składniki-
kwas linolowy zajadam z chęcią,
magnez, fosfor, potas, na dobre wyniki!
Ale dostać się do tego orzecha...
Owoc dla cierpliwych, zerwiesz, on się śmieje,
leniwie się suszy, a tu czas ucieka...
Niechże już do smaku "twardziel" ten dojrzeje!
Nareszcie można rozłupać gagatka,
na wytrwałych czeka zasłużona gratka-
słodkie jądro, palce lizać, ale gdzież!
Ubrudzone juglonem, spiesz się- spierz.
Orzech to samotnik, jakich mało,
wszystkie rośliny z poszycia wywiało,
to właśnie juglon- orzechowa toksyna,
źle ją groch, ziemniak, ogórek wspomina.
I jeszcze tak mówiąc między nami,
rozpycha się orzech gałęziami,
nie lubią drzewa stać obok orzecha,
jest jednak ktoś, kto się doń uśmiecha...
Na wielkiej, silnej gałęzi siedzi mała wiewiórka,
okrągły, gładki orzeszek trzyma w pazurkach,
wbiła w twardą łupinę ząbki mocne i ostre,
i zjadła sobie orzeszek. Ach, jakie to proste!